On jest u mnie pierwotny. Potrzeba pomagania innym, wysłała mnie na rehabilitację. Po studiach trafiłam na praktyki masażu i tam zakochałam się w dotyku, głaskaniu i masowaniu drugiego człowieka. Wiele lat się tym zajmowałam. Z przerwami od 2000 do 2012 roku. Aż w końcu stwierdziłam, że to się już wypaliło i chcę robić coś innego. Wtedy pojawiło się malowanie i byłam przekonana, że wreszcie odkryłam swój dar. Że w końcu, że dopiero teraz…
A tymczasem w 2016 roku, po praktykach szamańskich w Peru, dotyk powrócił, bo nagle uświadomiłam sobie, że mam ciało i że warto by się nim zająć. Wtedy powstał mój autorski masaż Manawa. Pojawiła się inna jakość i większa świadomość.
Po 4 latach znowu go porzuciłam, bo przyszedł dźwięk i praca z głosem. Byłam przekonana, że odkryłam kolejny swój dar. Że to Anioły i malowanie doprowadziły mnie do pracy z wibracją dźwięku i Wielorybami.
A teraz mój dotyk powrócił w zupełnie innej odsłonie. Teraz wreszcie czuję, że go w ogóle zobaczyłam, uznałam i przyjęłam. To Dar Dotyku, jakim mogę obdarzyć drugą Istotę i siebie. Uważność, czułość i miłość płyną przez moje dłonie wtedy, kiedy staję przy stole. Wyczuwam więcej, moje ruchy są inne, ciało samo podąża za energią, bo ja mam większą świadomość SWOJEGO ciała. Znowu pojawiła się nowa jakość w tym, jak teraz masuję. Jest to dla mnie wielkim zaskoczeniem. Jakie koło musiałam zatoczyć, ile rzeczy musiało się wydarzyć, żebym dotknęła świadomością swojego dotyku i tego, co się wydarza wtedy, kiedy z niego korzystam.
Dotyk jest pierwotny. Dotykam dłońmi, słowem, obrazem i dźwiękiem. Zmienia się tylko jego forma i warstwa, na której pracuję. Ale dotyk pozostaje dotykiem.
To potwierdza moją teorię, że najczęściej nie dostrzegamy i nie doceniamy tego, co jest naszym największym darem. Bo jest to dla nas tak naturalne i oczywiste, że trudno to zauważyć, a tym samym docenić i uznać. A to właśnie zobaczenie, uznanie i docenienie, jest kluczowe.