W duchowym światku krążą pogłoski, że należy trzymać się od nich z daleka, bo to same egregory, podczepy i generalnie samo zło. Wszystko masz w sobie i w ogóle, jesteś Bogiem, więc nie potrzebujesz się z nikim łączyć. Na tej samej zasadzie, najlepiej przenieść się na bezludną wyspę, bo wśród ludzi też jest mnóstwo wampirów energetycznych, które tylko czyhają na Twoją słodką energię.
Dla mnie takie gadanie, to nic innego jak próba odcięcia nas od połączenia ze Źródłem. Mamy być sami, zdani tylko na siebie, bo wtedy jesteśmy słabi. Ze strachu przed zagarnięciem energii, odcinamy po kawałku siebie.
Dusza kocha się poszerzać, łączyć, przenikać, doświadczać. Tym są dla mnie Anioły i Duchowi Przewodnicy. Są niewidzialnymi przyjaciółmi, z którymi rozmawiam, proszę o wsparcie, znaki, pomysły, inspiracje. To Istoty, które ZAWSZE mają dla mnie czas i zawsze odpowiadają. To Istoty, które nigdy mnie nie oceniają i z anielską cierpliwością tłumaczą po raz setny, to, czego nie jestem w stanie pojąć lub wprowadzić w życie. Nie wkurzają się na mnie, nie obrażają, nie obrabiają mi dupy, nie mają pretensji, ani roszczeń. Nie oczekują nawet wdzięczności. Po prostu są, a ja mogę lub nie, skorzystać z ich pomocy. Głupotą jest nie korzystać z takiego wsparcia ze strachu, że coś się do mnie podczepi.
Nie ma czegoś takiego, że oni zabierają mi energię. Jeżeli korzystam z ich wsparcia, energia płynie raczej do mnie, niż do nich. Kiedyś się zastanawiałam, po co oni w ogóle zawracają sobie głowę takimi niewdzięcznymi Istotami jak ludzie? Co z tego mają?
Cieszą się, że mogą pomóc. Na tym polega ewolucja, na poszerzaniu świadomości. Pomagają nam wzrastać, zmieniać perspektywę, pokazują drogę wyjścia z więzienia, do którego sami się wpakowaliśmy. Są w służbie, tak jak spora część ludzi w tych czasach.
Praca z Przewodnikami Duchowymi może doprowadzić do miejsc, w które nie chcę zaglądać i do prawd, o których wolałabym nie słyszeć. Łatwo wtedy przypiąć im łatkę, czegoś złego i ciemnego. Najprościej wtedy przerzucić na nich odpowiedzialność. A to nic innego jak zwrócenie uwagi na wzorzec lub schemat, który już mi nie służy i zatrzymuje mój rozwój. Objęcie go czułym spojrzeniem, często wystarczy, żeby został zintegrowany. Rozświetla się, rozpuszcza, przestaje mną szarpać.
Coraz mocniej dociera do mnie, że nie trzeba z niczym walczyć. Im szersza jest moja świadomość, tym mocniejsze połączenie ze wszystkim, co istnieje. Łatwiej mi wtedy komunikować się z Istotami o wyższej częstotliwości. Granice między światami się zacierają. To sprawia, że lekcje są coraz trudniejsze, ale dzięki temu stale dowiaduję się czegoś nowego o sobie. A to jest dla mnie zawsze najbardziej cenne.